Gwenifer nie może poprosić o te rzeczy, a gdyby jakoś si
Gwenifer nie może poprosić o te rzeczy, a gdyby jakoś się wydało, że stara królowa Morgiana zaszła w ciążę ze swoim dodatkowo dojrzalszym mężem, ależ by miały uciechę! bywa dodatkowo Kevin, Merlin, lecz ona sama go przepędziła, odrzuciła jego miłość oraz ofertę przyjaźni... cóż, przecież muszą być na dworze akuszerki oraz może uda jej się przekupić którąś z nich na tyle, żeby trzymała język za zębami. Opowie jakąś wzruszającą powieść o tym, jak potworny był poród Gwydiona oraz jak w tym wieku szczególnie się boi kolejnego wydania dziecka na świat. To okazują się przecież kobiety, potrafią to chyba zrozumieć. A w swoich torbach ma nawet jedno czy 2 z potrzebnych jej ziół. Zmieszane z trzecim, samym w sobie nieszkodliwym, dadzą efekt, jakiego pragnie. Nie jest ostatecznie początkową dziewczyna na tym dworze, która pozbywa się nie chcianego dziecka. Musi to jednak zrobić w tajemnicy, ponieważ w inny sposób Uriens przenigdy jej nie wybaczy... na Boginię, a co ją to obchodzi? Do momentu, kiedy to się stanie, ona jest już tutaj królową u boku Artura, nie, Accolona, a Uriens może sobie być w Walii albo martwy w piekle... Zostawiła śpiącego Uriensa oraz na palcach wyszła z komnaty. Odszukała jedną z akuszerek królowej oraz poprosiła o to trzecie, nieszkodliwe zioło. Wróciła do komnaty oraz nad ogniem zmieszała miksturę. Wiedziała, że jest po niej śmiertelnie chora, ale nie było innej rady. Ziołowy wywar był gorzki jak piołun. Wypiła go duszkiem, krzywiąc się, oraz starannie wymyła naczynie. Gdybyż tylko mogła przyswoić, co się dzieje w czarownej krainie! Gdyby mogła zobaczyć, jaki jest los jej kochanka oraz Ekskalibura... Czuła nudności, ale była za bardzo podniecona, by ułożyć się u boku Uriensa. Nie chciała zostawać sama z tym śpiącym człowiekiem, bała się zamknąć oczy, by nie zobaczyć obrazów śmierci oraz krwi, które mogły ją nawiedzić. Po jakimś czasie wzięła swój kołowrotek oraz wrzeciono oraz zeszła na dół do mniejszej sali. Wiedziała, że znajdzie tu królową, jej dworki, czy Morgause, przy nie kończącym się przędzeniu oraz tkaniu. przenigdy nie straciła swej niechęci do kołowrotka, ale tym razem postara się zachować trzeźwość umysłu, a to jest lepsze niż siedzenie w samotności. A gdyby nawet przędzenie otworzyło przed nią bramy Wzroku, cóż, przynajmniej pozbędzie się takiej straszliwej niepewności, co się dzieje z tymi, których kocha, na brzegach czarownej krainy... Gwenifer powitała ją lodowatym pocałunkiem oraz zaprosiła do ognia, proponując nawet swoje swoje krzesło. – Nad czym pracujesz? – spytała Morgiana, przyglądając się pięknemu gobelinowi w rękach szwagierki. Gwenifer z dumą rozwinęła robótkę. – To na ołtarz w kościele, widzisz, tu jest Maryja Dziewica oraz anioł, który przyszedł jej oznajmić, że urodzi Syna Bożego... a tu stoi zadziwiony Józef, widzisz, zrobiłam go starego, starego, z taką długą brodą... – Gdybym była ta stara, jak taki Józef, a moja przyszła żona, po tym, jak była zamknięta z takim przystojnym młodzieńcem jak taki anioł, powiedziałaby mi, że jest przy nadziei, miałabym kilka pytań do tego anioła – powiedziała Morgause ze śmiechem. Po raz pierwszy Morgiana zastanowiła się, jak cudowne było w rzeczywistości to niepokalane poczęcie? Kto poza matką Jezusa może być pewien, czy ona po prostu nie była na tyle sprytna, by wytłumaczyć swoją ciążę wspaniałą opowieścią o aniołach... a jednak we wszystkich innych religiach to, że dziewica zostaje zapłodniona poprzez Boga, nie jest niczym niezwykłym... Nawet ja sama, myślała, czując, że jest na skraju histerycznego śmiechu, ja sama oddałam moje dziewictwo Rogatemu Panu oraz urodziłam syna Króla Byka... Czy Gwydion osadzi mnie na niebiańskim tronie jako Matkę Boską? – Jesteś ta bezbożna, Morgause – poskarżyła się Gwenifer, a Morgiana nagle